Konwersja z użyciem mas (green stuff milliput). Warsztat i mini poradnik

Prezentacja naszych prac, oraz rozmowy techniczne
myszopek
Posty: 90
Rejestracja: 09 lut 2017, 9:44
bitewniaki: Gry

Konwersja z użyciem mas (green stuff milliput). Warsztat i mini poradnik

Post autor: myszopek »

Pomyślałem sobie, że wrzucę do warsztatu konwersję, którą powoli kończę, przy okazji podzielę się kilkoma uwagami na temat mas epoksydowych, wykorzystywanych w rzeźbieniu. Może się komuś przyda.

Do tej pory miałem okazję pracować z trzema takimi masami.
  • Milliput standard - do zgrubnego kształtowania form (żółty)
  • Milliput superfine - do rzeźbienia detali (biały)
  • Green stuff - bardzo popularny wśród figurkowców, wykorzystywany zarówno do dużych form, jak i detali
Często używane są one zamiennie ale znacznie się różnią. Wybór ulubionego wynika moim zdaniem głównie z osobistych preferencji. Ja po dotychczasowych doświadczeniach najlepiej oceniam milliput superfine.

Najpierw krótkie porównanie:

Wszystkie masy działają na tej samej zasadzie: składają się z dwóch składników, które musimy samodzielnie wymieszać.
Zaletą greenstuffu jest to, że składniki mają dwa kolory, które po zmieszaniu tworzą trzeci. Dzięki temu łatwiej stwierdzić, czy masa jest właściwie wymieszana. Standardowy milliput też jest dwukolorowy (biały, żółty) ale mieszanie nie daje tego efektu, co w przypadku GS. Milliput superfine tu zdecydowanie przegrywa, bo oba składniki są białe, więc mieszać trzeba "na czuja".

Greenstuff znacznie mniej klei się do palców i nie brudzi rąk i narzędzi. Tu również milliputy wypadają słabiej. Po pracy z tą masą na palcach zostaje warstwa białej lub żółtej mazi, którą trudno usunąć gdy podeschnie. Wynika to z faktu, że GS inaczej reaguje na wodę. Jest taki jakby "woskowy", co przy pierwszym kontakcie jest miłym zaskoczeniem dla kogoś kto wcześniej dziubał w millipucie.
Ale to co jest wadą milliputa jest jednocześnie jego największą zaletą: łatwiej miesza się z wodą i mięknie, co rewelacyjnie wpływa na rzeźbienie detali (zwłaszcza w przypadku superfine'a, który ma dużo drobniejszą ziarnistość niż wersja standard).
GS sprawia wrażenie "gumowatego" i trudniej poddaje się obróbce, zarówno przed jak i po wyschnięciu (łatwiej się go tnie ale trudniej szlifuje papierem). Milliputy po wyschnięciu są twarde i tracą całkowicie elastyczność.

Dla mnie jednak takie cechy jak kolor (mieszanie) i brudzenie to rzeczy wtórne, a najważniejsza jest łatwość obróbki. Dlatego ostatecznie mój wybór padł na milliputa superfine. Pomijam już fakt, że 20 gramów GS kosztuje tyle samo co 113 gramów milliputa. Czyli ten drugi jest niemal pięć razy tańszy.

Teraz garść porad

Ważna rzecz, o jakiej trzeba pamiętać przy rzeźbieniu w masach: robimy to małymi krokami. Pośpiech szkodzi. Najpierw kształtujemy ogólny zarys, potem kolejno dodajemy coraz więcej szczegółów, czekając za każdym razem żeby poprzednia warstwa albo element wyschły.
Ktoś, kto nie ma dużego doświadczenia (jak ja) powinni robić jeden element w jednym czasie.
W przeciwnym wypadku:
  • są problemy z nadaniem pożądanego kształtu. Im więcej masy obrabia się jednocześnie, tym trudniej nad nią panować
  • jest ryzyko, że w czasie pracy się zapomnimy i przypadkiem zniszczymy efekt wcześniejszej roboty
Często mi się zdarza, że trzymając figurkę rozgniatam palcami to co ulepiłem; robię plecy a w tym czasie rozgniatam ulepiony wcześniej brzuch.

Woda to podstawa, zwłaszcza przy pracy z milliputem, w mniejszym stopniu z GS. Wystarczy co jakiś czas zmoczyć końcówkę narzędzia, a nie będzie przywierało do powierzchni masy. Jeśli chodzi o superfine'a - trzeba uważać z ilością wody, bo zacznie się rozpuszczać. Ale to też można wykorzystać: świeżo wymieszana masa jest bardzo miękka, jeśli dodatkowo zmoczymy jej powierzchnię, da się ją kształtować nawet zwykłym pędzelkiem (fajne przy robieniu fałd).

Kształtowanie detali. Różne elementy wymagają różnego podejścia. Część najlepiej robić od razu po wymieszaniu masy. Ale np. paski, czy inne płaskie detale, wymagające wałkowania, lepiej robić jak masa trochę podeschnie (pół godziny, godzina, w zależności od temperatury otoczenia). Mniej klei się wtedy do wałka, a jednocześnie cały czas zachowują plastyczność. Podeschnięte elementy niestety trudniej przykleić do figurki ale na to jest rada: trzeba zrobić coś, co nazywa się "milliput wash" (nie testowałem czy wyjdzie z GS-em ale nie sądzę): odrobinę masy wymieszać z wodą. Najprościej zrobić kulkę z milliputa, a w niej wgłebienie końcem pędzelka. Nalać odrobinkę wody i włosiem pędzelka rozmieszać. Rozcieńczoną masą smarujemy powierzchnię styku elementów, potem nakładamy pasek i ciągniemy delikatnie washem "po całości". Tym washem fajnie też wyrównuje się drobne nierówności powierzchni.

Przyspieszanie schnięcia. Próbowałem się kiedyś profilu fejsbukowym zorientować czy temperatura ma wpływ na czas schnięcia. Odpowiedzi były niejednoznaczne, więc zrobiłem testy. Wyszło mi, że tak. Masy epoksydowe schną tym szybciej im wyższa jest temperatura. Można w ten sposób znacznie skrócić czas oczekiwania: ja stawiam figurkę przy grzejniku albo na parapecie w słońcu, i przykrywam szklanym naczyniem (w środku robi się szklarnia ;)


Okej. Po wstępie: projekt el Treneiro.

Po przecięciu orka na potrzeby "projektu gorkanaut" zostały mi nóżki. Uznałem że to dobra baza do zbudowania figurki do Blood Bowla.
Nie widać tego, bo nie pomyślałem o zrobieniu zdjęcia ale do nóżek doczepiłem szkielet ze spinacza (metodą jak przy pinowaniu do podstawki: dwie dziurki w które wetknąłem spinacz plus superglue). Wykorzystałem też głowę z zestawu Ironjaws Brutes. Była razem z torsem ale tors zakryłem, bo był zbyt szczupły w stosunku do mojej koncepcji tłustego treneiro.


Najpierw zrobiłem bryłkę z milliputa standard (do niczego innego się nie nadaje, zwłaszcza że mój jest stary i wyschnięty :) Na próbę dodałem trochę białego, żeby zobaczyć jak "współpracują". Bez niespodzianek. Wszystkie trzy wspomniane przeze mnie masy można bez trudu łączyć. Przywierają mocno do siebie i nie rozwarstwiają się przy obróbce.


Potem trzeba było usunąć starą farbę, bo nóżki służyły mi za tester do farb. Płyn hamulcowy jak zwykle dał radę.
kielich.jpg
No i zasadnicza część, czyli kolejne warstwy masy. Tak, jak pisałem, nie myślałem wtedy o robieniu poradnika, więc zdjęć mam niewiele ;)
korpus_1.jpg
Ramiona to jakieś odpady. Łaczone bez kleju, na milliput. Jedno nie miało dłoni, dlatego wymyśliłem rękę w kieszeni.
korpus_2.jpg
Tu widać jak robię detale: kołnierz i czapkę bejsbolówkę. Tak jak pisalem - trzeba to dziubać etapami.
kolnierz_czapka.jpg
A tu daszek do czapki. Robiłem go osobno, bo nie dałem rady wyrzeźbić razem z czapką. Poza tym bałem się, że się uszkodzi zanim skończę całość.
daszek.jpg

W międzyczasie z arkusza polistyrenu zrobiłem sobie tablicę. Część elementów podrapałem odwrotną stroną ostrza nożyka, żeby przypominała słoje na drewnie. To cowystaje spod pachy to wskaźnik. Wykorzystałem część miecza, którą odciąłem wcześniej od innej figurki (bo nie pasował mi kizior do blood bowla). Dokleiłem do niego rozciągnięty nad ogniem kawałek słupka z polistyrenu.
tablica_1.jpg
tablica_2.jpg
A tu "zdjęcie rodzinne", z trollem i normalną figurką orkową. Obok treneiro leży jego tuba. To zwinięty w stożek kawałek polistyrenu. Brzeg ulepiony z milliputa. Jezszce nie wykończony.
towarzystwo.jpg
Temat oczywiście będę uzupełniał, zwłaszcza że finisz blisko :)

Posklejałem do końca czapkę. Trochę wygląda jak czapka Deutsche Africa Korps ;) Ale po pomalowaniu będzie ok.
z_czapko.jpg
A tak wygląda to z tyłu. Postrzępione rękawy to zamierzony efekt. Całość wymaga jeszcze przeszlifowania.
z_czapko_tyl.jpg
myszopek
Posty: 90
Rejestracja: 09 lut 2017, 9:44
bitewniaki: Gry

Re: Konwersja z użyciem mas (green stuff milliput). Warsztat i mini poradnik

Post autor: myszopek »

Budowa skończona, rozpoczęte malowanie. Po położeniu podkłady wygląda to tak:
a_lewy.jpg
a_tyl.jpg
a_prawy.jpg
a_lewy_2.jpg
a_gora.jpg
ODPOWIEDZ