Grzechowe Wilki

Pogadanki, plotki i takie tam...
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Rodrik obudził się na wozie z trupami. Wokół niego leżały trupy, kruk dziobał go w rękę. Woźnica gwizdał podczas drogi. Rodrik próbował go zawołać ale był na to za słaby.
-Cholerni Forresterowie. Muszą mieszkać tak daleko.
Rodrik obrócił ciało leżące obok. Były to zwłoki jego ojca. Następnie stracił przytomność.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudził się w Ironrath.
-Stać-krzyknął strażnik
-Jadę z Włóczni Russa, wiozę zmarłych Forresterów.
-Dobrze, weźmiemy ich.
-Ha, nie są za darmo. Ile za nich dacie?
Wtedy Rodrik zobaczył ser Roylanda
-To znowu ty?-spytał Protektor
-Ja nie...
-Kogo masz tym razem? Chłopa przebranego za lorda? Stajennego w mundurze chorążego? Odejdź. Natychmiast.
-Dobra! To wrzucę ich do rzeki!
-Jeszcze raz się tu pojawisz i nie wrócisz w jednym kawałku! Rozumiesz?
Wóz zaczął odjeżdzać. Rodrik ostatkiem sił ztoczył się z wozu.
-Ten jeszcze dycha!-powiedział Royland który go zauważył-Hej, ty! Kim jessteś?
-To ja. Rodrik.
-Rodrik? Rodrik! Na Imperatora, to ty!
-Ser?-zdziwił się strażnik
-Wezwijcie Konsyliarza, szybko!
-Wezwać Konsyliarza!
Po czym znowu zemdlał.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rodrik poczuł ból w nodze i krzyknął. Leżał w sali operacyjnej, nad nim stał Ortengryn z narzędziami i piłą.
-Mój panie! Powinienieś spać. Wypij to. No już... Tak jest.
Wtedy do sali wbiegł Duncan z Lady Forrester. Od razu podbiegli w stronę Rodrika, jednak drogę zastąpił im Konsyliarz.
-Moja pani, jestem teraz na bardzo delikatnym etapie zabiegu.
-Proszę, chcę zobaczyć syna.
-Co z nim? Przeżyje?-spytał Duncan
-Tylko jeśli dasz mi dokończyć moją pracę. Ser, moja pani, muszę prosić was o wyjście.
Wtedy Lady Forrester zobaczyła Rodrika.
-Rodriku, co oni ci zrobili?
-Mało kto byłby w stanie przeżyć takie obrażenia. Może już nigdy nie chodzić.
-Rodrik? Co mu jest?-spytała lady Forrester, gdy Rodrik zasnął
-Wypił miksturę usypiającą.
-Nie opuszczaj mnie, synu. Proszę.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po przebudzeniu, zdał sobie sprawę, że leży we własnym łożku. Miał zabandażowaną rękę i nogę, a także opatrunki na twarzy. Gdy sięgnął po dzban, by się napić, zauważył kogoś w pokoju. Przez nieuwagę strącił dzban.
-Rodrik?-spytała jego siostra
-Dzień dobry, Talio
-Rodrik! Żyjesz! Myślałam, że cie straciłam, bracie!-powiedziała, po czym go przytuliła. Rodrik syknął z bólu.
-Przepraszam! Nie chciałam zrobić ci krzywdy! Nic się nie stało?
-Wyrosłaś na silną kobietę, siostro.
-Jest bardzo źle? Ortengryn mówił, że możesz nie odzyskać pełnej sprawności w nodze. A twoja twarz...
-Chcesz mi powiedzieć, że nie wyglądam dobrze?-spytał
-Nie ośmieliłabym się.-powiedziała-Rodrik... Jest coś, o czym musisz wiedzieć. Ethan nie żyje.
-Ethan?!
-Bękart Blackmonta przybył tu i groził, że mnie stąd zabierze! Ethan zażądał, by mnie zostawił... I ten potwór przebił mu ostrzem gardło! Jakby to była drobnostka! Ethan...
-Ramsay za to zapłaci. Obiecuję.-powiedział i przytulił siostrę
Wtedy usłyszeli śmiechy i hałasy, dobiegające zza okna.
-Od jego śmierci panuje tu chaos. Żołnierze Whitehillów stacjonują na naszym dziedzińcu... Ludzie nie czują się bezpiecznie.
-Potrzebują Lorda.
-Wciąż jesteś ich bohaterem. Jeśli staniesz na czele, inni podążą. Rada ma teraz posiedzenie w sali głównej. NIe spodziewają się ciebie, ale... Jeśli myślisz, że jesteś gotów... Możesz stać?
-Oczywiście, za kogo mnie masz?-powiedział i zaczął się podnosić
-Dasz radę, bracie. Wiem, że dasz.
Rodrik stanął wyprostowany, jak lord. Przeszedł dwa kroki w kierunku drzwi. I przewrócił się na ziemię.
-Rodriku!
-Nic mi nie jest.
-Musisz pokazać Whitehillom, kto tu rządzi. Na podłodze tego nie zrobisz. Do Wielkiej Sali długa droga. Nie upadniesz na oczach innych. Weź moją rękę, pomogę ci.
-Dziękuję Talio.-powiedział, ujął jej rękę i wstał
Razem wyszli na dziedziniec
"Your doom is coming, man-things."
ODPOWIEDZ