Grzechowe Wilki

Pogadanki, plotki i takie tam...
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Zakładam sobie taki temacik, będę wrzucał Wilcze fotki/raporty/rozkminy ;)
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

KLAN FORRESTERÓW
Obrazek
Credo : Iron from Ice!
Siedziba:Ironrath
,,I WILL HAVE ORDER, OR I WILL HAVE HEADS''-Lord Gregor Forrester
,,Death by the sword is a sweet kiss, but fire would fuck you hard.''-Rodrik Forrester
Członkowie Klanu :
Gregor Forrester-Lord Żelaznego Fortu, Głowa Rodu Forresterów
Elisa Forrester-żona Lorda Gregora
Rodrik Forrester-pierworodny syn Lorda Forrestera
Ethan Forrester-najmłodszy syn lorda Forrestera
Talia Forrester-jedyna córka lorda Forrestera
Asher Forrester-wygnany syn lorda Forrestera
Royland- Protektor, Dowódca Armii
Duncan-Kasztelan
Gared-Zaprzysiężona Tarcza Lorda Forrestera, bratanek Duncana
Konsyliarz Ortengryn
Ojczysta planeta :
Fenris-znajduje się w północnej części Segmentum Solar w sąsiedztwie z Okiem Terroru. Ze względu na swoje położenie Fenris znajduje się w pierwszej linii obrony Imperium przed siłami Chaosu. Od tysięcy lat Kosmiczne Wilki chronią ludzkość i Imperialne światy przed mrocznymi siłami. Fenris to prawdziwa planeta śmierci, został on sklasyfikowany jako jedna z trzech najbardziej zabójczych planet zamieszkałych przez człowieka. Panuje tu ekstremalny klimat, przez większą część roku planeta jest skuta lodem.
Kultura :
Fenris kreuje najsilniejszych wojowników, idealnie nadających się na rekrutów Adeptus Astartes. W kulturze Fenrisjańskich klanów, tradycja nakazuje aby być lojalnym wobec współplemieńców i Króla-wojownika. Model takiego wojownika idealnie odpowiada modelowi Marines. Jednak rekruci to najlepsi z najlepszych, dlatego tylko wybrańcy staną się Kosmicznymi Wilkami i podążą zupełnie nowa ścieżką wojownika. Jednak, oprócz Marines, siły nadludzi z Fenrisa wspomagają lokalne klany, służące Dormundom, konkurującymi z Blackmontami o władzę nad klanami. Klan Forresterów jest największym z nich, a także najlepiej wyposażonym. Ich zadaniem jest wystawienie do boju określonej liczby wojowników na wezwanie Logana Grimnara i Lorda Dormunda, ochrona swoich terenów przed innymi klanami, które zazdroszczą im pozycji, a także obrona miejsca znanego jako Północny Gaj. Jest to miejsce zamieszkane przez olbrzymie, dzikie stworzenia, zwane Wulfenami, które to nie zdołały oprzeć się mutacji, wywołanej przez genoziarno Kosmicznych Wilków, chronione przez tajemniczych Strażników. Utrzymywane jest ono w tajemnicy, wie o nim tylko Lord Forrester, Duncan i Wielcy Lordowie Kosmicznych Wilków. Gdy klan wyrusza na wojnę, Wulfeni zostają wypuszczeni w pierwszej linii. Jest to dla nich lepszy los, niż powolna zamiana w śliniące się monstrum. Ciała martwych Wulfenów są palone, z powodu zagrożenia dochodzeniem Inkwizycji.
Specjalizacja :
Szybki i brutalny atak, desant, walka wręcz.
Sojusznicy :
Logan Grimnar-Wielki mistrz zakonu Kosmicznych Wilków, bohater znany w całym Imperium, który prowadził Synów Russa do zwycięstwa setki razy. Choć mimo swoich wyczynów, w swoim rodzimym Imperium nie jest specjalnie lubiany. Logan często kieruje swój gniew na organizacje Imperialne (niektórzy mówią że nawet entuzjastycznie), oczywiście z wzajemnością. Często nawet dochodzi do podburzania ludności, przeciw Wilkom, takimi oskarżeniami jak mutacje, herezja, choć głosy milkły gdy Wielki Wilk i jego zakon wchodził do walki.
Arjac Skalista Pięść-Czempion Grimnara i Kowadło Fenrisa.
Lord Dormund, Obrońca Północy i wszyscy jego sojusznicy
Klan Glenmore, najlepsi strzelcy na Fenrisie.
Klany Elliver, Brownbarrow i Grayson.
Wrogowie
Ród Blackmont
Klan Whitehillów
Inkwizytor Thrax
Mroczne Anioły
Klany Lojalne Inkwizycji
Obecna sytuacja:
Między Kosmicznymi Wilkami a Inkwizycją i Mrocznymi Aniołami doszło do konfliktu, z powodu pojawienia się niedaleko Fenrisa legendarnej XIII Kompanii, zaginionej w Oku Terroru i uznanej przez Inkwizycję za bandę heretyków, Klany na Fenrisie podzieliły się, na dwa stronnictwa-klany lojalne Wilkom i klany po stronie Imperium. Ród Forresterów, jest w bardzo napiętych stosunkach z garnizonem Mrocznych Aniołów na Fenrisie, utworzonym po to, aby mieć oko na pojawiające się siły XIII Kompanii i na bieżąco raportować Inkiwzytorowi Thraxowi o wszelkich mutacjach lub aktach bluźnierstwa przeciw Imperatorowi i klanami, które opowiadają się po stronie Inkwizycji, w szczególności ze starymi wrogami, Whitehillami. Do Fenrisa zbliża się Skała, okręt-forteca Mrocznych Aniołów, by uspokoić sytuację. Czas pokaże, co z tego wyniknie...
Ostatnio zmieniony 25 cze 2016, 14:46 przez Grzechu12, łącznie zmieniany 11 razy.
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Torne
Posty: 81
Rejestracja: 12 sie 2015, 16:29
bitewniaki:

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Torne »

Od kiedy DA mają garnizon na Fenrisie? To jakiś wymysł tego nowego dodatku?
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Od alternatywnej, niekanonicznej historii wilków wg Grzecha ;)
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Po negocjacjach z Mrocznymi Aniołami, doszło do zawieszenia broni między klanami. Niedługo siły z Fenrisa miały wyruszyć na wyprawę przeciwko Siłom Czarnego Legionu Abbadona i jego sprzymierzeńców. Klany stawiły się we Włóczni Russa, twierdzy rodu Blackmont. Pojawił się też Inkwizytor Thrax z obstawą i mały kontyngent Kruczej Gwardii. Te siły miały zniszczyć 2 Kompanie Reliktorów, którzy byli posądzeni o kontakty z demonami i ekskomunikowani. Siły Wilków miał poprowadzić sam Młody Wilk, Ragnar Blackmane. Po rozbiciu zwiadu Reliktorów, w obozie lojalistów rozbitym w ruinach świątyni świętowano. Nikt nie przeczuwał, co wkrótce się wydarzy...
-Za Ragnara, Młodego Wilka!-wzniósł toast lord Forrester
-Za Młodego Wilka!!!
-Jutro ruszamy do Oka Terroru. Klan Forresterów został uhonorowany przez dowództwo. Poprowadzimy armię Młodego Wilka i ruszymy w straży przedniej!
-Prosto do Oka Terroru!
-Aye!
-Śmierć Heretykom!
-Aye!
-Północ pamięta!-krzyknął Gared
-Północ pamięta!!!
Po wzniesieniu toastu, Gared wyruszył znaleźć Rodrika i przekazać mu rozkazy od lorda Forrestera. Przy okazji, zamierzał donieść do obozu Forresterów więcej wina. Gdy zmierzał po dzban, zobaczył coś dziwnego. Żołnierze Whitehillów krzątali się nerwowo po obozie, niektórzy Blackmontowie przeładowywali broń, akolici inkwizycji rozkładali lokalizatory, a Krucza Gwardia zakładała plecaki rakietowe. Gared przeczuwał, że musi szybko znaleźć Rodrika. Nagle usłyszał okrzyki bojowe i wycie bojowych wilków.
-ZOSTALIŚMY ZDRADZENI!
Gdy się odwrócił, zobaczył, że namioty stoją w płomieniach, a żołnierze Whitehillów i Blackmontów mordują żołnierzy Forresterów.
-Podarunek od Lorda Whitehilla!-usłyszał i został obalony na ziemię przez wojownika ze sztyletem. Uderzył go tarczą, która leżała na ziemi, po czym skręcił mu kark. Gdy wstał, zwiadowca Kruczej Gwardii rzucił się za nim w pogoń.
Przed sobą dostrzegł klęczacych żołnierzy Glenmorów i siły Inkwizycji, przygotowujące się do ich egzekucji.
-Zastrzelcie tamtego!-rozkazał Inkwizytor Thrax
Gared zasłonił się przed pociskami tarczą i wszarżował w najbliższego żołnierza Świętego Oficjum, obalając go na ziemię. Gdy się odwrócił, zobaczył lufę boltera. Zginąłby, gdyby nie Rodrik. Wszarżował on w sierżanta Kruczej Gwardii i zdekapitował. Gared usłyszał wybuch. W tym samym momencie Rodrik został przygnieciony przez odłamki zniszczonego pojazdu, który zgniótł mu obie nogi. Gdy próbował wstać, został dźgnięty w brzuch przez Lorda Blackmonta. W oddali, Kapłan Runów z klanu Forresterów zaczął przywoływać demony!
Widząc, że nie zdoła pomóc Rodrikowi, pobiegł do obozu Forresterów. W tym miejscu siły lojalne Kosmicznym Wilkom zyskiwały przewagę. Lord Forrester zauważył go.
-Gared, znalazłeś mojego syna?-spytał
-Blackomontowie... Oni... Oni go zaszlachtowali.
Wtedy ruszyło na nich trzech wojowników Blackmontów. Straż Lorda szybko ich zabiła, ale jeden zdążył postrzelić lorda w ramię.
-Karl Blackmont, pieprzony zdrajco!
-Idź Mój Panie, póki jeszcze jest czas!-krzyknął do lorda jeden z gwardzistów.
Razem z Garedem dotarli do pobliskiego lasu. Wtedy lord Forrester upadł.
-Musimy się ruszać, Mój Panie!
-Nie dam rady, wytropią nas jak psy. Weź ten topór. Strzeż go nawet za cenę swojego życia. Zwróć go do Żelaznego Grodu, tam jest jego miejsce. Byłbym przeklęty gdybym pozwolił tym zdrajcom go zabrać. Musisz iść!
-Nie mogę cie zostawić, Mój Lordzie!
-Możesz i to zrobisz.
-Mój Lordzie...
-Na Imperatora, wykonasz moje rozkazy! Powiedz swojemu wujowi... Powiedz mu... ,,Północny Gaj nie może być stracony'' Nie mów nikomu, oprócz niego, rozumiesz? Musisz przysiąc. Powiedz tylko swojemu wujowi Duncanowi. Od tego może zależeć przyszłość naszego rodu.
-Północny Gaj, Mój Panie?
-Ej, to ci Forresterowie-usłyszeli
-Uciekaj już. Na mój honor, musisz to zrobić dla swojego rodu. UCIEKAJ!
-Zabić tych Forresterów!
Ostatnią rzeczą którą Gared zobaczył, to Lorda Forrestera walczacego z trzema żołnierzami Blackmontów.
-Pozdrowienia od Lorda Blackmonta!-krzyknął żołnierz i przebił lorda Forrestera na wylot.
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Frodek
Posty: 332
Rejestracja: 28 lip 2015, 14:42
bitewniaki: AoS

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Frodek »

No Grechu, ciśniesz z fluffem :) Napisz coś jeszcze to może i ja coś o swoich Tau naskrobię :)
Fides pro fide
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Proszę bardzo ;)
Po ucieczce z masakry we Włóczni Russa, Gared kierował się w stronę Żelaznego Grodu. Przekroczył już Wilcze Lasy i był na ziemi Forresterów, niedaleko gospodarstwa swojego ojca. Jednak coś było nie tak. Na ziemi była krew, wóz jego ojca był zniszczony a ze strony gospodartwa leciał dym. Nagle coś usłyszał...
-Lord Blackmont powinien nam dać za to cholerne tytuły
-Nigdy nie dostaniesz tytułu, co najwyżej bekon.
Wtedy ich zobaczył. Jednego żołnierza Blackmontów i dwóch siepaczy Whitehillów, zabijających świnie jego ojca. Obok gospodarstwa stała niebieska chorągiew z białym wzgózem, symbol rodu Whitehillów. Na ziemi Forresterów!
Idź stąd chłopcze, nie ma tu nic dla ciebie-powiedział ich dowódca, gdy go zauważył.
Gdy Gared podszedł bliżej, zobaczył krawiącą postać opartą o drzwi domu. Swojego ojca. A także swoją ośmioletnią siostrę przebitą widłami.
-Ojcze...
-Powiedziałem, idź stąd. Chyba że chcesz zostać posiłkiem dla świń.
Gdy próbował podejść do ojca, żołnierz Blackmontów zablokował mu drogę.
-Sojusznicy Dormundów już nie mają praw do tej ziemi. Nie słyszałeś? Dormundowie nie żyją.
Wtedy żołnierz Whitehillów zwrócił uwagę na jego topór.
-Skąd masz taki ładny topór? Musi być kradziony. Pewnie jest dezerterem.
-Nie twój pieprzony interes!
- A więc Nakarmimy tobą świnie.-powiedział dowódca. Gared wyciągnał topór.
-Ten topór jest dla ciebie za ciężki młokosie, ledwo go unosisz.
-WYNOCHA. Z. MOJEJ. ZIEMI.
-To teraz ziemia Blackmontów, chłopcze. Lord Blackmont jest nowym Obrońcą Północy. Spodobałby mu się taki lordowski topór jak twój-powiedział dowódca i wyprowadził cięcie, które Gared sparował.
-Daj mi ten miecz, chłopcze.
-Chodź i go weź!-krzyknął Gared i zaszarżował. Dowódca uniknął ciosu, uderzył go w szczękę i wyrwał topór.
-Wykończ tego świniopasa!-rozkazał żołnierzowi Blackmontów
-Żałosne.-powiedział żołnierz i ruszył na Gareda z tasakiem.
Giermek uchylił się przed cięciem, złapał topór do rąbania drewna i wbił mu w czaszkę, zabijając go na miejscu. Zbrojny Whitehillów podniósł widły i próbował dźgnąć Gareda. Ten uchylił się i wymierzył mu cios w szczękę, a następnie podniósł topór i obalił go na ziemię.
-Litości. Proszę. Mam rodzinę. Gdy zginę, nie przetrwają. Nie mam nic do ciebie. J-Ja tylko wykonywałem rozkazy. Nie, proszę!
Gared, mimo błagań o litość, zdekapitował go. Gdy chciał zaatakować dowódcę, ten dźgnął go w nogę i wsiadł na motor.
-Lord Whitehill cię za to powiesi. Obiecuję.-przysiągł i odjechał. Gared podbiegł do ojca.
-Gared, ty... ty żyjesz. Próbowałem ich zatrzymać.-rzekł i skonał
Zabiję człowieka który to zrobił.-powiedział i wyruszył do Żelaznego Grodu.
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Po drodze, która go wyczerpała z powodu rany na nodze, Gared pojawił się przed bramą Żelaznego Grodu. Zauważył go strażnik.
-To Gared...! Wezwijcie Kasztelana! Powiedzcie, że jego bratanek przeżył!
Gared wszedł przez bramę i obalił się na ziemię.
-Gared!-krzyknął Duncan
-Byłem zbyt poźno. Byli już martwi.
-Wezwijcie Konsyliarza! Niech czeka na nas w Wielkiej Sali. Szybko!!!
-Dwóch żołnierzy Whitehillów? Jeden Blackmontów?-spytał konsyliarz Ortengryn
-Zabili moją rodzinę. I po co? Moja siostra... Miała dopiero osiem lat...
-Gdy Dormundowie byli u władzy, takie rzeczy się nie zdarzały. To niewybaczalne. Niedopuszczalne. Masz moje kondolencje.
-Dziękuję, konsyliarzu.
-Hmm... Ostrze cięło dość głęboko ale powinienem móc uratować twoją nogę. Wypij to.-powiedział Ortengryn i podał mu miksturę przyspieszającą gojenie.
-Witajcie-Gared usłyszał damski głos.
-Lady Forrester.-powiedział Ortengryn
Do sali weszła żona Lorda Forrestera i jej córka, Talia.
-Gared, wszyscy ucieszyliśmy się na wieść że przeżyłeś.
-Dziękuję, moja pani.
-Talia chciała z tobą rozmawiać.
-Gared... Słyszałam co się stało... Twoja rodzina... Czy to prawda?
Gared kiwnął głową.
-Tak mi przykro.
-Mi też.
-Do łóżka Talia. Zmykaj.
Gdy wyszła, odezwał się Ortengryn.
-Gared właśnie opowiadał mi jak dzielnie lord Forrester walczył do końca. Nawet gdy wszystko było stracone.
-Gared... Wiem że może to być dla ciebie bardzo trudne ale... powiedziano mi że byłeś ostatnią osobą która widziała mojego męża żywego. Czy coś powiedział przed śmiercią?
-Jakieś ostatnie słowa zanim... odszedł?
-Powiedział, że cię kocha, moja pani.
-Miło mi to słyszeć. Masz miecz Forresterów.
-Teraz należy do Ethana. On jest naszym nowym lordem.
Nagle do sali wszedł Duncan z Roylandem, dowódcą armii.
-...musimy działać!-powiedział Royland
-To zbyt niebezpieczne, zwłaszcza teraz.
-Duncan, to była nasza ziemia. Nasi ludzie. Twoja rodzina!
-Podzielam twój gniew, Roylandzie, ale teraz nie jest odpowiedni czas, by prowokować Whitehillów. Nie, gdy bękart Blackmont zmierza do naszej twierdzy, byśmy ugięli kolana.
-Do diabła z Ramsayem Blackmontem!
-Gared, rozumiesz co to znaczy. Zabiłeś człowieka Blackmontów, Ramsay będzie chciał sprawiedliwości.
-Sprawiedliwości?! To zdarzyło się na ziemi Forresterów! Mamy nic nie robić?
-Mamy używać głowy, póki wciąż ją mamy.
-Gared, przemów swojemu wujowi do rozsądku!
-Powinniśmy wymierzyć sprawiedliwość!-krzyknął Gared
-Sprawiedliwość na ich warunkach. Co oznacza twoją śmierć.
-Wiec co zamierzasz zrobić?
-O tym zdecyduje Lord Ethan.
-Ethan? To chłopak, który ledwo trzyma miecz! Nie wie, jak prowadzić ludzi!
-To nasz nowy lord i potrzebuje naszej pomocy. Jest jeszcze jedna sprawa Gared. Oskarżą cie o morderstwo. A nas o chronienie cie.
-Chłopak tylko się bronił! Zrobiłbym to samo. Jak każdy mężczyzna.
-Nie zrobiłem nic złego!
-Nie w ich oczach. To wystarczy, żeby bękart spalił nasz dom i zabił nas wszystkich.
-Chciałbym widzieć, jak próbuje-wtrącił Royland.
-Obawiam się, że to zbyt wielkie ryzyko. Dlatego nie możesz zostać.
-Nie może zostać? Duncan, twój bratanek wycierpiał wystarczająco.
-Gdzie chcesz mnie wysłać?
-Jest jeden sposób. Jedna organizacja, poza zasięgiem rodu Blackmontów.
-Wysyłasz go do Zimowej Straży? Nie zrobił niczego złego!
-Obawiam się że to jedyny rozwiązanie. Zwłaszcza teraz, gdy nasz ród jest osłabiony.
-Pojadę. Zrobię to, co jest najlepsze dla naszego rodu.
-Wiem, że to nie brzmi uczciwie. Ale w tej sytuacji to najlepsze wyjście. Dam ci swojego wilka. I dopilnuję, żebyś miał jedzenie na drogę. Ale nie mamy dużo czasu. Niedługo przyjadą, a wtedy będą cię szukać. Uwierz mi, gdybym miał szansę, wbiłbym nóż w serce lorda Whitehilla. I pewnego dnia, jeśli Imperator pozwoli, wbiję. Teraz musimy chronić Klan Forresterów. Lord Gregor byłby z ciebie dumny.
-Jest jeszcze jedna rzecz o której miałem ci powiedzieć.
-Mów, Gared.
-Lord Forrester kazał przekazać ci wiadomość. Powiedział:,,Północny Gaj nie może być stracony''.
Czym jest Północny Gaj?
-Większość ludzi nie wie że istnieje. Uważają to za mit, opowieści dzikich tubylców z Fenrisa. I lepiej niech tak zostanie. Nie powiedziałeś nikomu innemu, prawda?
-Oczywiście że nie.
-Wspaniale. Lord Forrester dobrze zrobił, że ci zaufał. To będzie nasz sekret. Bez tego nasz ród nie przetrwa. Nie mogę powiedzieć nic więcej, oprócz tego, że wkrótce będę potrzebować twojej pomocy. Zostań zwiadowcą w Straży jeśli możesz. To pomoże. Pamiętaj, reprezentujesz ród Forresterów.
-Będę służył z honorem.
-Wiem, że będziesz. Żelazo z Lodu.
-Żelazo z Lodu.
Gdy miał odjechać, podbiegła do niego Talia.
-Gared, weź ten naszyjnik. Bezpiecznej podróży.
Wtedy wyruszył.
Ostatnio zmieniony 26 cze 2016, 18:29 przez Grzechu12, łącznie zmieniany 1 raz.
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Ethan widział całe zdarzenie z wieży. Gdy podziwał lasy żelaznych drzew i fabrykę uzbrojenia, podszedł do niego Konsyliarz.
-Lordzie Ethanie... Jak już mówiłem, jesteś młody. I wśród tych murów są ludzie, którzy kwestionują twoje zdolności do rządzenia. Ale... trzysta pokoleń lordów Forresterów stoi za tobą.
Lord Gerhard Wysoki ,który założył nasz ród. I twój pradziadek, Lord Thorren Śmiały, który odebrał dorzecze Whitehillom.
-Jak nazywali mojego ojca?
-Lord Gregor Dobry. Był rozsądny, sprawiedliwy i odważny w boju.
-Jak będą nazywać mnie?
-To zależy już od ciebie. Twój ojciec prowadził i chronił tych ludzi. Teraz będzie to twój obowiązek. Ale twój ojciec nie robił tego sam. On i każdy Forrester przed nim miał doradcę, człowieka któremu ufał. Lordowskiego Protektora. Ser Warrick, doradca twojego ojca zginął w masakrze, a więc, zgodnie z tradycją, musisz wybrać swojego.
-Czemu do tego doszło? Czemu zginęło tylu naszych ludzi?
-Inkwizycja wraz z Mrocznymi Aniołami uznała Dormundów za klan niebezpieczny, przeszkadzający w ich interesach. Ten radykał, inkiwzytor Thrax, uznał, że dla bezpieczeństwa Imperium należy ich zniszczyć, a sojuszników osłabić. Teraz Klanami rządzą Blackmontowie, lojalni wobec Inkwizycji.
Wtedy usłyszeli głos ser Roylanda. Wraz z dwoma żołnierzami prowadził trzeciego, zakutego w kajdany.
-Ruszaj się, tchórzliwy przestępco. Dalej!-krzyknął, po czym kopnął go i obalił na ziemię.-Wezwijcie lorda! Potrzebujemy jego wyroku!
Ethan wraz z Ortengrynem zeszli z wieży. Wokół Roylanda zgromadził się tłum, pojawił się też Duncan.
-Nie zrobiłem nieczego złego! Probowałem przetrwać.-powiedział więzień
-Roylandzie, potrzebowałeś mnie. W czym rzecz?
-Mój Panie, ten drań to złodziej i dezerter.
-Ten Ród jest zgubiony! Wszyscy to wiemy!-krzyknął
-Zamknij mordę, złodzieju!-krzyknął żołnierz i go uderzył.
-Erik miał pilnować naszej broni. Zamiast tego, złapaliśmy go gdy ją kradł.
-Dwa karabiny, pancerz i pistolet-powiedział Duncan
-Okradłeś nas?-spytał Ethan
-Tak mój panie. Bałem się o swoją rodzinę. Powinniśmy stąd uciec. Nasze zapasy kurczą się z dnia na dzień! Lord Gregor zginął i zostawił nas, byśmy tu umarli! Lordzie, wiem że te słowa mogą boleć. Ale to prawda. Ten Ród upada. Nie przetrwamy zimy!
-Przetrwamy to razem.
-Mówisz tak, ale to nie ty będziesz głodował podczas zimy.
-Będziesz się do niego zwracał jak do lorda.-powiedział Royland i kopnął go-Mój panie, musisz wydać wyrok. Lord Gregor odcinał złodziejom trzy palce.
-Wyślij go do Zimowej Straży.-powiedział Duncan
-Zdecydowałem.-powiedział Ethan
-Mój panie, jeśli mnie skażesz, wydasz wyrok na niewinnego człowieka. Mam rodzinę, ode mnie zależy ich los.
-Ja, Ethan Forrester, Lord Ironrath, uznaję cię za ZŁODZIEJA. Karą za to przepstwo są trzy palce.
-Nie, proszę, mój lordzie! Mój panie, nie!-krzyczał, gdy żołnierze odciągali go i kładli jego rękę na pniaku.
-Mój panie, normalnie to obowiązek lorda by wykonać wyrok. Ale jeśli nie czujesz się wystarczająco...-powiedział Royland
-Wykonam wyrok. Podaj mi topór.
Ethan wziął zamach i sprawnie odciął mu palce. Podszedł do niego Ortengryn.
-Mój Panie, jeśli jesteś gotowy, zwołam małą radę. Musisz wybrać Protektora.
Wieczorem, wszyscy zebrali się w Wielkiej Sali. Ethan usiadł na krześle lorda.
-Lord Ethan dokonał decyzji.-powiedział Konsyliarz
-Zanim wybiorę Protektora, muszę wam coś powiedzieć. Duncanie. Roylandzie. Ten ród potrzbuje was obu. Wielu ludzi uważa, że każdy z was byłby wspaniałym Protektorem. Jednak mogę wybrać tylko jednego. Dokonałem decyzji. Ser Roylandzie, mianuję cie swoim Protektorem.
-Imperatorowi niech będą dzięki. Dokonałeś mądrej decyzji. Nie pożałujesz tego, mój panie.
-Głupi wybór, mój panie. Wybacz mi, ale to prawda.-powiedział Duncam
-Protektorze, co powinniśmy zrobić z bękartem Blackmonta?-spytał Ethan, ignorując Duncana
-Zwiadowcy donoszą, że jest dzień drogi stąd. Będzie tu, zanim którykolwiek z naszych sojuszników się tu zjawi.
-Kto wie, do czego jest zdolny? Musimy się przygotować na najgorsze.-zauważyła Lady Forrester.
-Potrzebują nas do wycinki drzew żelaznych i produkcji pancerzy. Nawet bękart musi to rozumieć.-rzekł Ortengryn
-Nie jedzie tu by negocjować. Musimy odpowiedzieć siłą!
-Przecież to samobójstwo, do cholery Będziesz ryzykował życie nas wszystkich?
-Cicho, Tuttle. Nie jesteś Protektorem. Znakiem Blackmontów jest obdarty ze skóry człowiek. Rozumieją tylko siłę! Postawcie na murze każdego, kto utrzyma bolter lub topór. Niech bękart poszcza się ze strachu.
-Odbierze to jako pusty gest i obedrze nas ze skóry. Powinniśmy użyć dyplomacji!-krzyknął Duncan
-Czemu nie zaoferować drzew żelaznych w zamian za protekcję?-wysunął propozycję Konsyliarz
-Oszalałeś?! To jedyna moneta przetargowa, jaką mamy!
-Panowie, proszę... Mój syn podejmie decyzję.
-Mój Obrońca ma doświadczenie w sztuce wojennej... Nasi ludzie są osłabienie, ale chcą walczyć. Ramsay powinien to zauważyć.
-Mogą chcieć, ale czy dadzą radę, mój panie?-spytał Ortengryn
-Odrzucając dyplomację, odrzucamy szansę na wyjście z tego cało.
-Mój syn podjął decyzję i ją uszanujecie.
-W takim razie, jak przygotujemy się na przyjazd Bękarta?-spytał Duncan?
-Spotkaj go przy bramie, z jak najwiekszym wojskiem. Niech moknie przy bramie. Będzie wiedział, że wchodzi dlatego, że mu pozwoliłeś.
-Nie mamy wystarczająco wielu ludzi, by przestraszyć szaleńca pokroju Ramsaya. Zaproś go do sali.
-Spotkamy go przy bramie.
-Wybornie mój panie, przygotuję armię.
-Armię?! Mamy zaledwie garstkę żołnierzy! To nierozsądne!
-Wystarczy Tuttle. Ja tu jestem Protektorem.
-Nie będę tego słuchał! Mój panie, jesteś zbyt młody na bycie lordem. Przez ciebie zginiemy!
-Ani. Słowa. Więcej.
-Zawiodłeś mnie, mój panie.-powiedział Duncan i wyszedł
-Skoro wszystko postanowione, wiemy co mamy robić. Jest jeszcze jedna osoba, która może nam pomóc. Twój brat. Asher. Wyślemy Malcolma, twojego brata na Meridan, niech twój brat wróci do domu. Asher nie zastanawia się. On działa. Potrzebujemy go.
-Aye. Niech Malcolm po niego wyruszy. My zajmiemy się bękartem.
"Your doom is coming, man-things."
Awatar użytkownika
Grzechu12
Posty: 711
Rejestracja: 01 sie 2015, 18:31
bitewniaki: Kings of War, 9th Age, Age of Sigmar, Malifaux

Re: Grzechowe Wilki

Post autor: Grzechu12 »

Ethan wraz z Roylandem czekali na schodach prowadzących do Wielkiej Sali.
-Gdzie, do cholery, jest Duncan? Jeśli się wkurzył, to pies go jebał. Sami sobie z tym poradzimy. Twoi ludzie są gotowi do ewentualnej walki.-powiedział Royland
-Los nam nie sprzyja, prawda?
-Mój Panie, pamiętaj naszą dewizę: Lód w Żelazo. Z pozornej bezsilności rodzi się siła.
-Zbliżają się ludzie Blackmonta, mój panie!-krzyknął strażnik z wieży
Royland z Ethanem podeszli pod bramę. Przy niej czekali już zbrojni Forresterów. Po chwili nadszedł bękart z lordem Whitehillem i żołnierzami.
-Coś nie tak z waszą bramą?-spytał bękart, po czym zauważył Ethana-Ależ z ciebie lordziątko. Nic dziwnego, że nie umiesz otworzyć bramy. Pomóc ci? Teraz mnie wpuść.
-Możesz wejść. Ale twoi ludzie nie.
-Słyszeliście to? Lord rodu mówi ,,Spierdalajcie'' Myślę, że się was boi. Póki co zaczekajcie tutaj.-powiedział i wszedł z Lordem Whitehillem. Ramsay szedł po dziedzińcu. Zatrzymał się na chwilę, żeby spojrzeć na garstkę żołnierzy Forresterów.-Niezła armia, lordzie Forrester. Imponująca.
Wszyscy skierowali swoje kroki do Wielkiej Sali. Czekała tam lady Forrester z Talią i Ryonem.
Od razu przyciągneli spojrzenie Blackmonta.
-Spójrzcie na to. Więcej Forresterów. Chodźcie bliżej.-powiedział
-Czego chcesz, Lordzie Ramsayu?-spytał Ethan, odwracając uwagę szaleńca od swojej rodziny
-Czego chcę? Wszystkiego. Niczego. To się okaże. Na początek musisz uklęknąć przed moim ojcem, lordem Blackmontem, Obrońcą Północy. Słowo jest niczym. Każdy może przysiąc lojalność.
-Klękam tylko przed Wielkim Wilkiem.
-Czy Obrońca również nie zasługuje na twój szacunek? Ale ja nie jestem moim ojcem. Może to chciałeś powiedzieć?
-Widzisz? To pierdolony zdrajca, jak jego tatuś i braciszek! Wyrżnęli naszych ludzi.
-To człowiek Forresterów to zrobił, prawda? Jeden żołnierz Whitehillów nie żyje. Jeden Blackmontów. Nasi ludzie są martwi. Wasi przeżyli. Musiałem przez ciebie stać na wietrze, w błocie, żebyś mogł się pochwalić swoją żałosną, małą armią. Nie będę tolerował takiej bezczelności ze strony naszych ,,lojalnych sług''. Wiec przybyłem z rozwiązaniem, które zadowoli wszystkich. Whitehillowie obejmą kontrole nad waszymi fabrykami i drzewami żelaznymi.
-Whitehillowie to złodzieje, którzy dorobili się tytułu!-krzyknął Royland
-Nie możesz tego zrobić. Whitehillowie raz mieli swoje lasy. Teraz jest tam goła ziemia. Chcesz drzewa na pięć lat czy pięćdziesiąt pokoleń?
-Lordziątko ma trochę racji. Zrobimy tak. Whitehillowie dostaną połowę waszych lasów i zobaczymy, komu idzie lepiej.
-Mój panie...
-Połowa jest lepsza niż nic, Ludd. By uniknąć problemów, lord Whitehill umieści dwudziestu żołnierzy na waszym terenie.
-W Żelaznym Forcie? Na to się nie zgodzimy.-powiedziała Lady Forrester
-Zaryglujemy bramy!-krzyknął Ethan
-Za późno.
W tym momencie do sali weszło dwudziestu żołnierzy Whitehillów.
-Masz kogoś, komu ufasz?-spytał Bękart
-Mojego syna, Gryffa.-odparł Ludd Whitehill
-Gryf będzie dowodził garnizonem.
-Prędzej mnie piekło pochłonie!-krzyknął Royland i wyciągnał miecz
-Panowie?-na znak bękarta wszyscy wyciągneli broń i przeładowali karabiny.-Niech ta wizyta okaże się warta zachodu.
-Ser Roylandzie, proszę, nie rób tego...-powiedziała Lady Forrester
Wtedy bękart spojrzał w jej kierunku i zobaczył Ryona chowającego się za matką.
-Spójrzcie na tego Forresterka... Nie boisz się, prawda?-spytał bękart-A ty? Jesteś starszą siostrą lorda Ethana?-spytał Talię
-Jestem jego siostrą bliźniaczką, mój panie.
-Nigdy nie miałem siostry. A zawsze chciałem.-oznajmił Ramsay-Mam pomysł, pójdziesz ze mną.
-Lordzie Ramsayu, wystarczy-powiedziała matka Talii
Ramsay złapał sisotrę Ethana za rękę.Ethan podszedł do nich.
- Puść ją!
-Ślicznotka z tej twojej siostrzyczki. Dogadalibyśmy się.
-Miarka się przebrała, BĘKARCIE! Rozkazuję ci ją puścić!
-Powiedzmy, że możesz zostać-powiedział i puścił Talię-Taki jesteś odważny?-spytał i wbił sztylet w gardło Ethana.-A ja nie lubię odważnych lordów. Za dużo z nimi problemów.
-Ethanie!
-Mój panie!-krzyknął Royland i został obalony
Ethan osunął się na kolana.
-Wiedziałem, że prędzej czy później klękniesz.
-Synu...-powiedziała lady Forrester i ułożyła głowę Ethana na swoich kolanach
-Wydaje mi się, że doszliśmy do porozumienia. Zdecydowanie bardziej pasuje mi ta sytuacja. Forresterowie muszą dotrzymać umowy. Weź chłopca jako zakładnika.-powiedział Ramsay do Whitehilla i popchnął w jego ręce Ryona.-Zabij go, jeśli przysporzą ci problemów!
-Ryon!
-Przestańcie!
-Rozkosznie było was poznać. Musimy to kiedyś powtórzyć.-powiedział bękart i wyszedł
-Niech ktoś mu pomoże!
-Wezwijcie Konsyliarza, szybko!
-Sami zgotowaliście sobie ten los-powiedział Ludd
-Proszę... Puśćcie go!
-Nie dajcie im mnie zabrać!-krzyczał Ryon
-Ethan? Mój synu...
Ethan próbował jeszcze wstać. Po czym skonał w ramionach matki.
"Your doom is coming, man-things."
ODPOWIEDZ