Strona 1 z 1

Krucjata Wyzwolenia

: 01 lip 2019, 12:15
autor: Krystus
Obrazek

- Panie mój - sir Julien Charetier ukląkł przed tronem. - Mam wieści.
Był ubrany w skromną tunikę w kolorach swego rodu. Przy pasie nosił miecz z piękną rękojeścią i pochwą ozdobioną złotem. Uniósł głowę, by spojrzeć na swojego władcę. Na wysokim tronie siedział Conrrard Saityon II - Arcy-regent krainy Carcage. Król Maucourt, Potomek Ushorana, Książę Avizon i Varoux, Hrabia Boussis. Wielki Zjednoczyciel. Młody król ubrany był w prostą białą tunikę, zgodną z właśnie obowiązującą modą na dworze. Nosił czerwoną pelerynę z wyszytym srebrną nicią głową gryfa. Na prawym ramieniu nosił legendarny stalowy naramiennik. No właśnie ta część uzbrojenia była symbolem jego władzy, nie korona, jak zwykło się przyjmować.
- Mów, proszę. Czy dostrzeżono więcej nieumarłych? Czy moi poddani znowu cierpią? - zaniepokoił się władca. Kilka dni temu jego królestwo jak i inne krainy zostały zaatakowane. Za sprawą niezwykłych sił zmarli zaczęli wstawać ze swoich grobów.
- Nie, o Wielki Zjednoczycielu. Niosę wiadomość z dalekiego królestwa Perilliers.
Tamtejsi zwiadowcy odkryli kompleks budowli w miejscu w którym kiedyś były niedostępne bagna. Królowa Luciana Cirasse wysłała swoich najmężniejszych rycerzy by to sprawdzili. Okazało się, że jest tam wiele krypt i podziemnych skarbców. Kilka z nich udało się otworzyć, a w ich wnętrzu znajdowały się artefakty z dawnych, mrocznych czasów. Na granicach Perilliers gromadzą się armie najeźdźców i królowa prosi o Twą pomoc Panie. Pyta o radę, bo boi się otwierać większe skarbce. Ma przeczucie, że nie wszystko co jest tam zamknięte powinno być uwalniane. Prosi również o wysłanie wsparcia militarnego. Armie nieprzyjaciół licznie gromadzą się na granicach i jej rycerze mogą nie podołać wyzwaniu.

Conrrard Saityon II zamyślił się i podniósł złoty kielich. Wziął kilka łyków, a potem zwrócił się do swojego gościa, stojącego przy tronie.
- Jak myślisz magu, czym są te budowle? Co mogą skrywać?
Alhazred Baahir el Shaheed przetarł oczy. Przez chwilę wydawało mu się, że jego gospodarz nie ma kielicha w ręku, a zmasakrowaną krasnoludzką głowę.
- Panie, wierzę, że są to budowle z odległych czasów, kiedy bogowie przemierzali krainy wraz ze śmiertelnikami. Przepowiednie mówiły o tajemnym zdarzeniu w sercu Shyish, które rozpocznie nową erę. Jak wiesz starałem się rozwiązać te znaki, ale ja i moja kompania zostaliśmy przytłoczeni przez siły chaosu i elfich zdrajców. Dziękuję ci raz jeszcze za uratowanie mnie i moich towarzyszy. Wierzę, że te skarbce skrywają odpowiedzi na największe pytania Światów! Zamknięta w nich potęga może zaprowadzić na nowo czas Ładu, może nawet sam Sigmar powróci i będzie nas prowadził do lepszej ery! Musisz wspomóc swoich poddanych. Myślę też, że należy wysłać więcej zwiadowców. To nie może być jedyne takie ukryte miejsce.
Władca całego Carcage spochmurniał.
- Tego się właśnie obawiałem. Dziękuję ci za twoje słowa ostrzeżenia. Zaiste, pojawienie się skarbców może zwiastować nadejście nowej ery mroku. Jeśli moc, która jest w nich zamknięta wpadnie w niepowołane ręce może to oznaczać koniec czasu pokoju, królestwa w każdym zakątku świata będą musiały ugiąć się przed siłami zła i chaosu!
Król wstał z tronu i zwrócił się do ciągle klęczącego sir Julien’a Charetier.
- Mój wierny sługo! Powstań i prędko ruszaj głosić poddanym, że ruszamy w bój! Wyślij gońców do wszystkich podległych mi królestw! Niech każdy król, książę i hrabia zbierze rycerstwo i niezwłocznie ruszą naszym śladem. Carcage idzie na wojnę!
Alhazred Baahir el Shaheed zamrugał, jego umysł jeszcze się nie poddał i nieustannie walczył! Przez krótką chwilę widział wszystko wyraźnie. Swoją klatkę zbudowaną z kości, zrujnowaną salę tronową i wysoki tron przy którym stał potężny blady wampir, krzyczący coś w dziwnym niezrozumiałym języku. Pod jego stopami leżało coś co przypominało rozerwane ciało krasnoluda. Po chwili przyłączyli się do niego inni. Gardłowe okrzyki bez ładu zaczęły wypełniać komnatę. Ghoule i inne, większe człekokształtne monstra unosiły ręce, machały tym co akurat trzymały w łapach bezustannie krzycząc i… wiwatując? Alhazred przetarł oczy. Komnata skąpana była w świetle słońca przechodzącego przez kolorowe witraże. Chorągwie różnych rodów unosiły się przy wiwatach. Obnażone miecze lśniły w rękach postawnych rycerzy. Arcy-regent Conrrard Saityon II wypiął dumnie pierś, wzruszony lojalnością swoich poddanych. Jeszcze raz uniósł złoty kielich, wypił ostatni łyk i rzucił nim o posadzkę. Wiwaty się nasiliły, a mag usłyszał jak jego własne wołanie przyłącza się do ogółu:
Za Carcage! Za Maucourt! Za Zjednoczyciela! Za Carcage! Za Maucourt! Za Zjednoczyciela!

Obrazek

armia: Dwór Maucourt
generał: Conrrard Saityon II
allegiance: Flesh-Eater Courts
warscroll: Abhorrant Archregent
Artefakt: Hexflame Pendant
Poziom: 2
Zwycięstw: 3

Re: Krucjata Wyzwolenia

: 08 lip 2019, 15:08
autor: Krystus
04.07 vs Frodek

Późnym wieczorem armia dotarła w okolice pierwszego ze skarbców Sigmara. Rozstawiono namioty by wypocząć przed jutrzejszym eksplorowaniem podziemnych korytarzy. Szlachta usiadła do biesiady i pijąc, śpiewając wysławiała dokonania co większych rycerzy.
Sam król wybrał się jednak na przechadzkę. Rozumiał, że jego wojska muszą odpocząć, ale każda zwłoka przybliża Siły Ciemności do zwycięstwa. Wziął ze sobą dwa oddziały piechurów i ruszył obejrzeć pobliskie ruiny.
***
- Panie! Wojska się zbliżajo! - to był Yvon, młody chłopek o sokolim wzroku - Wojacy w kolczastych zbrojach i na kolczastych koniach, Rycerz ciemny na złym biesie, a na dodatek trzech strasznych wojów na koniach wielkości smoków! - wykrzyczał zasapany.
- Dobrze się spisałeś chłopcze, ale muszę prosić cię jeszcze o jeden heroiczny gest. - smutno mówił król - Ruszaj prędko do obozu. Wołaj wszystkich, niech siadają na konie i ruszają nam na ratunek. Przyrzekam, że nagroda cię nie ominie. Weź moją bransoletę, na znak, że mówisz prawdę.
Arcy-regent wziął jedną z kości, która była wbija w jego rękę, wyciągnął ją i podał ghoulowi. Ten ukłonił się pokracznie i ruszył biegiem.
- Te ruiny będą dobrym miejscem na obronę. W ruinach ich konnica zawiedzie, a my będziemy mogli utrzymać pozycję do czasu aż nadjedzie rycerstwo.

Zwycięstwo
Zdobyty artefakt kampanijny Hexflame Pendant, wylosowana zakrystia do splądrowania: 2-Sacristy of Bones

Re: Krucjata Wyzwolenia

: 08 lip 2019, 15:53
autor: Krystus
05.07 vs Dany

Wojska stały naprzeciw siebie. Dzielił je Penumbral Engine - emanująca zmieniającą się pulsacyjnie magią maszyna, która do tej pory ukrywała pobliski skarbiec Sigmara przed światem. "Wojska" to było za duże słowo. Z jednej strony garstka powykrzywianych niegdyś ludzkich kształtów, wygłodniałe patrzyły pustym wzrokiem przed siebie. Z drugiej strony pola bitwy uformowane stały oddziały mężów w lśniących zbrojach, ich kolorowe proporce łopotały na wietrze. Za szeregami stał ich władca - Conrrard Saityon II. Który bez strachu wpatrywał się w przeciwników, a na jego szyi wisiał niedawno zdobyty Hexflame Pendant - artefakt z dawnej ery mitów. Wojska królestwa Maucourt stały pewnie, nie okazując strachu przed takimi pokrakami.
- Atakować panie? - zapytał Hennequin de Brie. Pawie pióra w jego hełmie falowały na wietrze.
- Nie trzeba, mamy dobrą pozycję, a ci biedacy nie wytrzymają długi i za chwilę rzucą się na nas w wygłodniałym szale.
Nagle pokraki ujeżdżające dziwaczne powykręcane wierzchowce zaczęły... kopać? W niesamowitym tempie jedyny oddział przeciwnika poddał się i wrócił tam skąd przybył - do piekielnych otchłani. Wiwaty zawitały w szeregach Maucourt, a arcy-regent pozwolił sobie na uśmiech. Już miał wydać inspirującą mowę gdy z nieba tuż przed szeregami spadł kipiący zepsutą esencją meteor, zabierając wielu wojowników na spotkanie z Panią.
- Zewrzeć szeregi! Żaden plugawy kamień z nieba nie sprawi, że się cofniemy! Trzymać szyk! - krzyczał jeden z dowódców. Nagle ktoś z jego wojowników zaczął krzyczeć: "Zdrada! Zdrada!" Ku zaskoczeniu wszystkich, ohydne stwory zrobiły niemożliwie szybki podkop pod armią i właśnie wypełzały z ziemi na tyłach dzielnych mężów. Ale nie tylko one! Dwa odziały nieumarłych dołączyły do ataku i w niemym krzyku dołączyły do szarżującej jazdy!
Straty były ogromne, wielu wojowników było rannych, inni pierzchali z pola bitwy ratując siebie i przyjaciół. Inni rzucali się na ratunek swoim dowódcom i przede wszystkim odsłoniętemu na tyłach królowi.
Prosta potyczka zamieniła się w bitwę o przetrwanie.

(same starcie opisane fabularnie w temacie Mroczna Kadeis Danego)

Zwycięstwo
wylosowana zakrystia do splądrowania: 6-Sacristy of Dark Blessing

Re: Krucjata Wyzwolenia

: 20 wrz 2019, 11:46
autor: Krystus
29.08 (chyba) vs Dany

Conrrard Saityon II obserwował jak jego wojska zajmują pozycje. Sir Estienne prowadził piechurów, ustawiając ich w linie głównego natarcia. Na prawej flance Sir Colin Oger ze swoim rycerstwem, gotowym do uderzenia w kluczowym momencie. A tam, daleko na lewej flance Sir Florent ze swoją lekką jazdą.
Pomioty chaosu czekały na nich. Wrogie siły nie były liczne, ale ich wojownicy w swoich demonicznych, pokrytych kolcami zbrojach byli straszliwymi przeciwnikami.
Bez zbędnych przemów, rycerstwo ruszyło. Wszyscy mieli już dość ciągłej pogoni i byli zdeterminowani zniszczyć to chaosowe ścierwo raz na zawsze!
Jeszcze jazda nie zdążyła się rozpędzić, a z ziemi tuz przed nimi wypełzły ohydne trolle, wymachujące dwuręcznymi młotami! Na lewej flance, lekka jazda starła się z potworna kawalerią przeciwnika. Piesze oddziały, pewne swojej przewagi liczebnej rozpoczęły szarżę na wrogie formacje, gdy nagle z magicznie uformowanej mgły przed nimi wyłoniło się kilku zakutych w demoniczną zbroję i dzierżących ogromne topory czempionów chaosu! Piechurzy wpadli na nich i zaczęła się rzeź. Jeden wojownik chaosu zabierał ze sobą przynajmniej dziesięciu zbrojnych... ale ich po prostu zbyt wielu. Nowe posiłki szybko dołączyły do starcia, wzmacniając jeszcze bardziej wojska królewskie. Przytłoczeni tą masą czempioni przeciwnika polegli.
W tym samym czasie na tyły wroga wpadła lekka jazda dosiadająca rumaków z Montfort. Z szybkością dorównującą niemal lecącemu pegazowi osaczyli machiny strzeleckie przeciwnika.
Podczas bitwy toczyła się jeszcze jedna walka, ale magiczna. Conrrard czuł potęgę spaczonych czarodziejów i wiedział, że jego rycerze muszą szybko dopaść wrogów, bo inaczej mordercze inkantacje zdziesiątkują jego wojska. Sam nie mógł rzucać czarów, były niemalże od razu odpierane przez magów chaosu, którzy odpowiadali swoimi własnymi sztuczkami. Ogromne, zakończone ostrzem wahadło, tornado wiejące różnego rodzaju broniami, spadające z nieba meteory i potężne czarne słońce Shyish. Wielu dzielnych rycerzy i ich przybocznych padło niehonorową magiczną śmiercią.

W pewnym momencie bitwy wrogi oddział zbliżył się zanadto do kompanii honorowej króla. Wierni mu rycerze osłaniali go dzielnie, pozwalając mu skupić się na bitwie i magicznej walce, gdy nagle coś przeskoczyło nad linią walczących i ruszyło na Conrrarda! Wrogi zabójca - kobieta nienaturalnie szybko dopadła króla i wymierzyła mu mordercze pchnięcie! Ale niecelnie! Ostrze natrafiło na zbroję i zsunęło się, klinując się w kolczudze - raniąc jednak
Conrrarda Saityona II. Rycerze szybko zareagowali rzucając się na zabójczynię. Król wycofał się wspierając się na Yvonie - młodym chłopku o sokolim wzroku.

Jakiś czas później niedobitki wroga zaczęły się wycofywać. Zmęczone bojem siły Dworu Maucourt nie były w stanie podjąć pogoni. Wojsko musiało się pozbierać po tak potężnym starciu.

Conrrarda Saityona II już opatrzony, w towarzystwie swoich doradców i najwierniejszych rycerzy oglądał pole bitwy ze wzgórza. Z determinacją w oczach podniósł wzrok. Spojrzał na górę, w której znajdował się Ogromny Skarbiec. Już nic nie mogło stanąć jego wojskom na drodze do zwycięstwa.

Zwycięstwo